Zaraz po wyjściu Harrego, przyjechała Julie i zaczęła o wszystko wypatrywać. Oczywiście musiałam ciekawskiej dziewczynie dokładnie opowiedzieć co robiliśmy i o czym gadaliśmy. Nienawidzę tego.
*Harry*
Jadę do chłopaków opowiedzieć im o nowym przeżyciu. Otworzył mi Zayn.
-Siema Zayn! Zawołaj resztę zespołu.
-Cześć. Już po nich idę.
Szybko się oddalił i ich zawołał. Nie minęła minuta, a oni już siedzieli koło mnie na kanapie i wypytywali o co chodzi.
-Słuchajcie... Dzisiaj w sklepie poznałem bardzo sympatyczną dziewczynę. Co prawda, potrąciłem ją...
-Wow. Super sposób na podryw koleś.
-Zamknij się Luis!- warknąłem na niego.
-Jest ładna, inteligentna, wydaje się być uczciwa-kontynuowałem. Jutro pokażę wam gdzie mieszka.
-Harry.. Co ty kombinujesz?- wtrącił Niall.
-Chciałbym, abyście pomogli mi czegoś się o niej dowiedzieć. Czyli, czy ma chłopaka, z kim się spotyka, itp.
-Spoko Harry. I tak nie mamy nic do roboty w tym tygodniu.
-Dzięki chłopaki.
*Sophia*
Szłam korytarzem do łazienki, aby się wykąpać. Weszłam do łazienki, a na stoliku, wśród kosmetyków leżała jakaś kartka..
"Jak będziesz czegoś potrzebować zadzwoń: 745 329 336- Harry"
-On jest uroczy- pomyślałam trzymając kartkę w ręce.
Zapisałam numer w telefonie i położyłam się do łóżka. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam.
~Następnego dnia (sobota)~
Po smacznym śniadaniu przygotowanym przez moją przyjaciółkę- ona zawsze wie kiedy nie jestem zdolna, aby coś zrobić- wyszłam na dwór, aby się trochę poszwędać po okolicy. Postanowiłam iść do parku i sobie wszystko przemyśleć. Przez cały czas czułam, że ktoś mnie obserwuje, ale uważałam to za przewrażliwienie. Wróciłam do mieszkania.
-Hejka!- krzyknęłam.
Nikt nie odpowiedział. Stwierdziłam że Julie pewnie jest w łazience. Weszłam do kuchni aby przygotować coś na obiad. Po dłuższej chwili zaczęłam się niepokoić, co Julie w tej łazience tak długo robi. Poszłam sprawdzić, czy na pewno ona tam jest. Światło się świeciło, lecz jak zapytałam, czemu tak długo siedzi w toalecie, nie usłyszałam żadnego odgłosu życia. Zapytałam ponownie. Nic. Zapukałam kilka razy w drzwi. Nikt się nie odezwał. Chwyciłam za klamkę i chciałam otworzyć drzwi. Kurde! Zamknięte na klucz.
-Co teraz zrobić?- pomyślałam.
Pierwszy pomysł- wyważę drzwi. Rozpędziłam się i z całej siły w nie uderzyłam. One nawet nie drgnęły, ja za to narobiłam sobie siniaki
-Dzwonię po Rayan'a!- Wybrałam numer ale usłyszałam tylko:
"Przepraszamy, abonent jest czasowo niedostępny. Prosimy zadzwonić później."
-No super! Po prostu świetnie! I co ja mam zrobić!?- nagle przypomniałam sobie karteczkę zostawioną przez Harrego wśród moich kosmetyków. -Tak! Zadzwonię do niego!
Szybko wybrałam numer i wdusiłam zieloną słuchawkę. Dzięki Bogu, odebrał:
-Tak, słucham- odezwał się znajomy głos.
-Cześć Harry! Musisz mi pomóc.
-A z kim mam przyjemność? -Sophia. Ta ze sklepu, którą potrąci...
-Aaa.. Już pamiętam- przerwał mi.-O co chodzi?
-Moja przyjaciółka jest w łazience i się nie odzywa, boję się że zemdlała i coś sobie zrobiła- niemal krzyczałam.
-Dobra. Zaraz będę.
**Harry**
Rozłączyłem się i podbiegłem do drzwi. Chłopaki obserwowali całą tą sytuację. Liam zdążył krzyknąć:
-Gdzie lecisz!?
-Sorry. Śpieszę się. Później wam opowiem. Na razie!
Wyszedłem z domu i pospiesznym krokiem skierowałem się w stronę bramy garażowej. Wsiadłem do auta i odpaliłem maszynę. Pojechałem prosto do domu Sophii. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem. Brunetka od razu otworzyła i wpuściła mnie do środka. Opowiedziała o co chodzi. Postanowiłem wyważyć oporne łazienkowe drewno. Dopiero za czwartym razem drzwi się poddały i wypadły z zawiasów. Naszym oczom ukazała się leżąca na podłodze blondynka. Sophia zaczęła ją cucić, polewając wodą i klepiąc po policzkach. Nie miałem pojęcia co mam zrobić.
Spytałem Sophię czy nic jej nie jest, czy się w coś nie uderzyła. Nachyliłem się nad leżącą dziewczyną. Zauważyłem krew na nadgarstku i na prysznicu. Pomyślałem, że zemdlała i uderzyła dłonią o kabinę prysznica. Na szczęście w głowę nic jej się nie stało... Zabrałem leżącą blondynkę na ręce i zaniosłem do samochodu. Dziewczyna zaczęła się budzić. Sophia usiadła z nią na tylnych siedzeniach. Zawiozłem dziewczyny do najbliższego szpitala.
Podjechałem pod budynek szpitalny i wyciągnąłem kobiety z auta. Zabrałem tą nieprzytomną i zaniosłem do budynku. Sophia pobiegła pierwsza i zawołała lekarza. Pojawił się on bardzo szybko i kazał położyć tą dziewczynę na jakimś łóżku. Zrobiłem, co kazał i wyszedłem. Siedzieliśmy z Sophią na poczekalni i czekaliśmy na dalszy ciąg wydarzeń.
-Co jej będzie?- cała drżała. Chwyciłem jej zimną dłoń.
-Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.
Chwilę później podszedł do nas ten sam doktor.
-Wy jesteście osobami, które przekazały nam tą dziewczynę?- pokiwaliśmy głowami- Chciałbym poprosić o jej dane osobowe.
-Oczywiście!- podała mu wszystko co chciał wiedzieć.
-Serdecznie dziękuję.
-Proszę bardzo.
-A wiadomo już coś o niej?-spytałem.
-Na razie leży nieprzytomna i ma lekkie uszkodzenia głowy.
-Pewnie od upadku...Musiałem to przeoczyć- powiedziałem cicho- A więc dziękujemy panu, doktorze- kiwnął głową i odszedł.
Czekaliśmy na poczekalni ok. godziny, kiedy przyszła pielęgniarka i powiedziała, że możemy odwiedzić dziewczynę. Sophia od razu ruszyła się z miejsca i podbiegła do pomieszczenia, w którym leżała jej przyjaciółka. Julie miała już lekko otwarte oczy i coś mamrotała. Nic nie zrozumiałem. Dobrze, że nic poważnego się jej nie stało...
Przepraszam za ewentualne błędy.
Mam nadzieje, że się podoba, bo dłużej nad tym rozdziałem pracowałam. :)
Czytasz? Komentuj :)
Pozdrawiam :* Wika «One dream»