czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 4

     Harry odjechał dopiero o 21:30. Siedzieliśmy i gadaliśmy ponad 3 i pół godziny. Oczywiście tak jak zaczęliśmy od herbaty, tak skończyliśmy na moim ulubionym winie. Chłopak obiecał, że się jeszcze spotkamy. Trzymam go za słowo. Wydaje się być bardzo miły, polubiliśmy się. Tak się naśmiałam z jego przeżyć i wpadek, że się zwijałam ze śmiechu.
     Zaraz po wyjściu Harrego, przyjechała Julie i zaczęła o wszystko wypatrywać. Oczywiście musiałam ciekawskiej dziewczynie dokładnie opowiedzieć co robiliśmy i o czym gadaliśmy. Nienawidzę tego.

                                                                *Harry*

    Jadę do chłopaków opowiedzieć im o nowym przeżyciu. Otworzył mi Zayn.
-Siema Zayn! Zawołaj resztę zespołu.
-Cześć. Już po nich idę.
    Szybko się oddalił i ich zawołał. Nie minęła minuta, a oni już siedzieli koło mnie na kanapie i wypytywali o co chodzi.
-Słuchajcie... Dzisiaj w sklepie poznałem bardzo sympatyczną dziewczynę. Co prawda, potrąciłem ją...
-Wow. Super sposób na podryw koleś.
-Zamknij się Luis!- warknąłem na niego.
-Jest ładna, inteligentna, wydaje się być uczciwa-kontynuowałem. Jutro pokażę wam gdzie mieszka.
-Harry.. Co ty kombinujesz?- wtrącił Niall.
-Chciałbym, abyście pomogli mi czegoś się o niej dowiedzieć. Czyli, czy ma chłopaka, z kim się spotyka, itp.
-Spoko Harry. I tak nie mamy nic do roboty w tym tygodniu.
-Dzięki chłopaki.
                       
                                                               *Sophia*

     Szłam korytarzem do łazienki, aby się wykąpać. Weszłam do łazienki, a na stoliku, wśród kosmetyków leżała jakaś kartka..

"Jak będziesz czegoś potrzebować zadzwoń: 745 329 336- Harry"

-On jest uroczy- pomyślałam trzymając kartkę w ręce.
   Zapisałam numer w telefonie i położyłam się do łóżka. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam.

                                                 ~Następnego dnia (sobota)~

   Po smacznym śniadaniu przygotowanym przez moją przyjaciółkę- ona zawsze wie kiedy nie jestem zdolna, aby coś zrobić- wyszłam na dwór, aby się trochę poszwędać po okolicy. Postanowiłam iść do parku i sobie wszystko przemyśleć. Przez cały czas czułam, że ktoś mnie obserwuje, ale uważałam to za przewrażliwienie. Wróciłam do mieszkania.
-Hejka!- krzyknęłam.
   Nikt nie odpowiedział. Stwierdziłam że Julie pewnie jest w łazience. Weszłam do kuchni aby przygotować coś na obiad. Po dłuższej chwili zaczęłam się niepokoić, co Julie w tej łazience tak długo robi. Poszłam sprawdzić, czy na pewno ona tam jest. Światło się świeciło, lecz jak zapytałam, czemu tak długo siedzi w toalecie, nie usłyszałam żadnego odgłosu życia. Zapytałam ponownie. Nic. Zapukałam kilka razy w drzwi. Nikt się nie odezwał. Chwyciłam za klamkę i chciałam otworzyć drzwi. Kurde! Zamknięte na klucz.
 -Co teraz zrobić?- pomyślałam.
   Pierwszy pomysł- wyważę drzwi. Rozpędziłam się i z całej siły w nie uderzyłam. One nawet nie drgnęły, ja za to narobiłam sobie siniaki
-Dzwonię po Rayan'a!- Wybrałam numer ale usłyszałam tylko:
"Przepraszamy, abonent jest czasowo niedostępny. Prosimy zadzwonić później."
-No super! Po prostu świetnie! I co ja mam zrobić!?- nagle przypomniałam sobie karteczkę zostawioną przez Harrego wśród moich kosmetyków. -Tak! Zadzwonię do niego!
   Szybko wybrałam numer i wdusiłam zieloną słuchawkę. Dzięki Bogu, odebrał:
-Tak, słucham- odezwał się znajomy głos.
-Cześć Harry! Musisz mi pomóc.
-A z kim mam przyjemność? -Sophia. Ta ze sklepu, którą potrąci...
-Aaa.. Już pamiętam- przerwał mi.-O co chodzi?
-Moja przyjaciółka jest w łazience i się nie odzywa, boję się że zemdlała i coś sobie zrobiła- niemal krzyczałam.
-Dobra. Zaraz będę.

                                                                **Harry**

   Rozłączyłem się i podbiegłem do drzwi. Chłopaki obserwowali całą tą sytuację. Liam zdążył krzyknąć:
-Gdzie lecisz!?
-Sorry. Śpieszę się. Później wam opowiem. Na razie!
   Wyszedłem z domu i pospiesznym krokiem skierowałem się w stronę bramy garażowej. Wsiadłem do auta i odpaliłem maszynę. Pojechałem prosto do domu Sophii. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem. Brunetka od razu otworzyła i wpuściła mnie do środka. Opowiedziała o co chodzi. Postanowiłem wyważyć oporne łazienkowe drewno. Dopiero za czwartym razem drzwi się poddały i wypadły z zawiasów. Naszym oczom ukazała się leżąca na podłodze blondynka. Sophia zaczęła ją cucić, polewając wodą i klepiąc po policzkach. Nie miałem pojęcia co mam zrobić.
   Spytałem Sophię czy nic jej nie jest, czy się w coś nie uderzyła. Nachyliłem się nad leżącą dziewczyną. Zauważyłem krew na nadgarstku i na prysznicu. Pomyślałem, że zemdlała i uderzyła dłonią o kabinę prysznica. Na szczęście w głowę nic jej się nie stało... Zabrałem leżącą blondynkę na ręce i zaniosłem do samochodu. Dziewczyna zaczęła się budzić. Sophia usiadła z nią na tylnych siedzeniach. Zawiozłem dziewczyny do najbliższego szpitala.
   Podjechałem pod budynek szpitalny i wyciągnąłem kobiety z auta. Zabrałem tą nieprzytomną i zaniosłem do budynku. Sophia pobiegła pierwsza i zawołała lekarza. Pojawił się on bardzo szybko i kazał położyć tą dziewczynę na jakimś łóżku. Zrobiłem, co kazał i wyszedłem. Siedzieliśmy z Sophią na poczekalni i czekaliśmy na dalszy ciąg wydarzeń.
-Co jej będzie?- cała drżała. Chwyciłem jej zimną dłoń.
-Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.
    Chwilę później podszedł do nas ten sam doktor.
-Wy jesteście osobami, które przekazały nam tą dziewczynę?- pokiwaliśmy głowami- Chciałbym poprosić o jej dane osobowe.
-Oczywiście!- podała mu wszystko co chciał wiedzieć.
-Serdecznie dziękuję.
-Proszę bardzo.
 -A wiadomo już coś o niej?-spytałem.
-Na razie leży nieprzytomna i ma lekkie uszkodzenia głowy.
-Pewnie od upadku...Musiałem to przeoczyć- powiedziałem cicho- A więc dziękujemy panu, doktorze- kiwnął głową i odszedł.
   Czekaliśmy na poczekalni ok. godziny, kiedy przyszła pielęgniarka i powiedziała, że możemy odwiedzić dziewczynę. Sophia od razu ruszyła się z miejsca i podbiegła do pomieszczenia, w którym leżała jej przyjaciółka. Julie miała już lekko otwarte oczy i coś mamrotała. Nic nie zrozumiałem. Dobrze, że nic poważnego się jej nie stało...


Przepraszam za ewentualne błędy. 
Mam nadzieje, że się podoba, bo dłużej nad tym rozdziałem pracowałam. :)
Czytasz? Komentuj :) 
Pozdrawiam :* Wika «One dream»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz